LOGOWANIE | REJESTRACJA


NowościTesty ANRecenzje użytkownikówKatalog sprzętuObserwacjeArtykułyGaleria

Kilka wspomnień antykwarycznych
[ARTYKUŁY] 2010-01-12 | polaris | źródło www.astronoce.pl

Dawno, dawno temu...

...w latach 80-tych XX wieku, kiedy literatura astro była w Polsce mocno deficytowa, a o ogólnie dostępnym Internecie nawet się nie śniło, miłośnicy astronomii musieli radzić sobie na różne sposoby. Były polowania na rzadkie nowinki w księgarniach, było wypożyczanie co ciekawszych pozycji w bibliotekach...

Korzystając z beznadziejnej zimowej aury postanowiłem nieco przybliżyć kilka pozycji książkowych które pozwoliły mi zgłębić podstawy astronomii. Czy ja się starzeję?...

Ciężko było wybrać te trzy najważniejsze, ale w końcu zadecydowałem:



1. NASZE GWIAZDOZBIORY - Josip Kleczek, 1982

W podstawówce umawialiśmy się z chłopakami kto kiedy ją wypożycza z biblioteki. Komitet kolejkowy :) Malutka, niepozorna, acz dość gruba. Wspaniały wstęp do poznawania na niebie kształtów gwiazdozbiorów, ich historii i podstawowych informacji o gwiazdach i najjaśniejszych DeeSach. Mieliśmy wtedy do dyspozycji rosyjskie lornetki 8x40 i moją Tento 10x50 którą cudem udało mi się kupić jak rzucili do sklepu ze sprzętem optycznych (mam ją do dziś). Staliśmy wieczorami na ulicy (wtedy to dopiero był ruch na drogach) i wpatrywaliśmy się w niebo próbując rozpoznać figury gwiazdozbiorów, a przez lornetki co jaśniejsze mgiełki. Pamiętam jeden rysunek z tej książki - porównanie wielkości gwiazd względem Słońca - nooo, zrobiło to na mnie wielkie wrażenie! Były na nim wg wielkości: Słońce, Capella, Aldebaran, Antares i Koźlątko. Trzy pierwsze mieściły się na kartce, dwie pozostałe były widoczne tylko jako wycinki sfery - potęga.

2. OBSERWUJEMY NASZE NIEBO - Stanisław R. Brzostkiewicz, 1988

Jedna z pierwszych takich książek polskiego autora. Bardzo przejrzyście napisana, a moim ulubionym rozdziałem była instrukcja budowy lunetki ze szkieł okularowych :) W końcu nawet wyprosiłem u jakiegoś optyka żeby mi wyszlifował na okrągło soczewkę 1D (f=100cm) o średnicy ok. 6cm (f/16,7!!!) i próbowałem sklecić lunetkę. Rura była z kartonu, całość dawała taki obraz, że dzisiejsze achromaty chińskie to full APO. W końcu to była lunetka chromatyczna, a w tamtych czasach soczewki achromatyczne były luksusem. Co ciekawe, w tej książce oprócz opisów nieba miesiąc po miesiącu, równie szczegółowo autor potraktował Księżyc. Przewodnik po Księżycu zaczynał się 3 dni po nowiu, a kończył 13 dniu po nowiu i dość szczegółowo opisywał najważniejsze obiekty na Srebrnym Globie wraz z rysunkami na każdą omawianą fazę. Dzięki niej poznałem podstawowe metody obserwacji gwiazd zmiennych, plam słonecznych i zasadę działania montażu paralaktycznego. Była jeszcze jedna fajna rzecz - do książki dołączony był spory szablon pozwalający samemu wykonać obrotową mapę nieba. Całość - klasyka. Niestety, szata graficzna była dość uboga - wszelkie zdjęcia i rysunki były dwukolorowe - biało-granatowe.

3. NIEBO NA DŁONI - Eduard Pittich/Dusan Kalmancok, 1988

To moja pierwsza "poważna" książka o astronomii. Pewnego razu poszła fama po mieście, że ma się pojawić fajna książka. Niebo w dłoniach? Niebo w rękach? I w końcu udało się kupić - Niebo na dłoni :) To była radość. Była pięknie wydana i było w niej wszystko: ogólne informacje z zakresu astronomii, opisy sprzętu obserwacyjnego, diagramy do wyznaczania położenia planet na ekliptyce w dowolnym czasie, tabele z różnego rodzaju danymi, oraz to co w sumie najważniejsze dla obserwatora - opisy wszystkich gwiazdozbiorów nieba z ich historią, mapkami, zestawieniem najciekawszych gwiazd i obiektów głębokiego nieba. I wszystko kolorowe, na porządnym papierze. Krótko - biblia miłośnika astronomii. Ponad 400 stron astro-nirwany. Ileż razy wertowałem jej kartki i podziwiałem zdjęcia, zgłębiałem wiedzę na temat DSów... Do dziś czasem ją przeglądam uśmiechając się do siebie przy zdjęciach galaktyk 8-10mag i kompleksu Veila. Wtedy takie obiekty były poza moim zasięgiem, nigdy nie przypuszczałem, że będę wyhaczał galaktyczki 12-13mag, a Veila trafiać z pamięci bez filtra :) Jak sobie porównuję ją do Naszych Gwiazdozbiorów, to widzę pewne podobieństwo w sposobie opisów konstelacji, przy czym postęp i zaawansowanie Nieba na Dłoni jest olbrzymie. Teraz przeglądam sobie The Night Sky Observer's Guide...

Ha, cytacik:
"Mgławica Włóknista, NGC 6960, 6979 i 6992-5 - możemy ją podziwiać jedynie na fotografiach".

No cóż, tamte czasy miały swój niezaprzeczalny urok. Pamiętam jak zamykałem się w spiżarni "za kuchnią", otwierałem okno i z zadartą głową podziwiałem niebo. Jednego takiego wieczoru dane mi było ujrzeć bolid jakiego nigdy ani wcześniej ani później nie widziałem. Wielki, kolorowy, z ognistym "ogonem". Takiego widoku nie zapomina się nigdy. Tak jak nie zapomina się pierwszych mroźnych, wyżowych zimowych astronocy, gdy wychodziło się przed dom i podziwiało Oriona. Wtedy gwiazdy błyszczały kłując w oczy, a powietrze było przejrzyste i rześkie.

Oczywiście są jeszcze inne książki z tamtych lat. Można je czasem znaleźć na aukcjach internetowych. Za przysłowiowe grosze. Dla takich osobników jak ja, zakup takowej książki to jak powrót do przeszłości, młodości i do czego tam jeszcze :)








Komentarze

JaLe

2010-01-15
09:16:13
Bardzo fajnie się czyta :)
polaris

[REDAKTOR AN]

2010-01-15
20:50:18
Tak było :) Cytując klasyka: "Już z samych filmów wiesz jak było, było ciężko".
Piotr Perczak

[REDAKTOR AN]

2010-01-15
22:11:39
Wcześnie zaczynałeś :-)
JaLe

2010-01-16
08:31:38
Z tym komitetem kolejkowym (lata 80-te), przypomniało mi się, jak w erze deficytu literatury przeczytaliśmy III tomy "Władcy pierścieni" w 5 osób podczas 2 dniowej wycieczki do Wa-wy :)
Maciej Klupieć

2010-01-18
18:45:09
Do dziś posiadam no.1 (kiepskie to było, jest i będzie) i no.3 (bardzo fajna pozycja absotulny hit w tamtych czasach)"Wychowałem się" jednak na Astronomii Ogólnej prof. Rybki, którą zakupiłem w wieku 15 lat, przesyconej wzorami z matematyki wyższej. Oj, trudne to były początki, ale dotąd nie wszystko jest jasne :)
Jules

[REDAKTOR AN]

2010-01-18
19:47:43
Mnie tez wzięło gdy byłem w podstawówce. Miałem kilka książek ogólnie o astronomii ale przełomem był zakup "Gwiazdy - przewodnik" Robina Kerroda. Miała mapki, opisy gwiazdozbiorów, opisane konkretne obiekty (M-ki i NGC) i na prawdę użyteczna. Później doszło "Niebo, poradnik użytkownika" Levy'ego. A dalej to już było z górki - zarwane nocki z lornetką i szalone wyprawy do Puszczy z Uniwersałem... To były zacne czasy. Dopiero później, w epoce netu, dowiedziałem się, że w zasadzie byłem wcześniej niemal totalnie zielony w astro... :)
polaris

[REDAKTOR AN]

2010-01-20
21:05:01
Tak jak kiedyś byliśmy zieloni w astro to widać dopiero teraz, z perspektywy czasu :)
Marek B.

2010-01-23
16:49:58
Ja również zainteresowałem się niebem pod koniec szkoły podstawowej...okres późnego Gomułki :) W księgarniach nic nie było dla początkujących astroamatorów...istniały jednak antykwariaty. I w nich zdobyłem pierwsze dwie pozycje: "Atlas nieba gwiaździstego" J.Dobrzyckiego z 1956 r. /mam go do dzisiaj/ oraz broszurę formatu A5 /wyd. także w latach 50-tych/ z wyrysowanymi gwiazdozbiorami i objaśnieniem jak obraca się sfera niebieska. To odnośnie literatury. Natomiast pierwszy mój sprzęt obserwacyjny to połówka lornetki Zeissa 8x30 kupiona przeze mnie z odłożonego kieszonkowego. Z tego sprzętu byłem niesłychanie dumny, szczególnie wtedy jak pierwszy raz zobaczyłem nad Poznaniem M31 :)

Możesz dodać swój komentarz po zalogowaniu.


Wszystkie prawa zastrzeżone / All rights reserved
Copyright © by Astronoce.pl | Design & Engine by Trajektoria