LOGOWANIE | REJESTRACJA


NowościTesty ANRecenzje użytkownikówKatalog sprzętuObserwacjeArtykułyGaleria

Lornetka Nikon 12x50 SE
[RECENZJE] 2015-11-23 | polaris | źródło www.astronoce.pl

Lornetka Nikon 12×50 SE


Ogólny widok zestawu SE

Od niemal trzech lat jestem szczęśliwym użytkownikiem lornetki, która wraz z dwoma innymi modelami serii SE, uchodzi za jedną z najlepszych lornetek porropryzmatycznych jakie zostały wyprodukowane. W tym artykule postaram się przybliżyć Wam jej cechy.

Lornetki porropryzmatyczne postrzegane są przez miłośników astronomii jako idealne instrumenty optyczne do poznawania nieba i do pierwszych, prostych obserwacji. Jednak od niedawna daje się zauważyć ukierunkowanie na obserwacje lornetkowe także wśród zaawansowanych miłośników astronomii, dla których lornetka jest podstawowym instrumentem obserwacyjnym. Sięgają oni po instrumenty z wyższej półki jakościowej niż osoby początkujące, a ich wyborem często stają się lornetki dedykowane, czyli z indywidualnym systemem ustawiania ostrości w okularach i z obiektywami o średnicy od 70 mm wzwyż. Wśród nich najpopularniejszymi są modele 15×70 i 16×70, rzadziej 10×70 i 12×70. Kolejnym etapem są już duże lornety o obiektywach 80–110 mm.

Przy tych olbrzymach, seria lornetek Nikon SE to maleństwa o parametrach 8×32, 10×42 oraz nieco większa 12×50. Dwie pierwsze wspaniale nadają się do obserwacji przyrodniczych, cenione są wśród obserwatorów ptaków, natomiast model 12×50 uznawany jest za jedną z najlepszych lornetek astronomicznych w swojej klasie parametrów. Powiększenie 12×, chociaż dość spore jak na obserwacje „z ręki”, czyli bez statywu, świetnie nadaje się do obserwacji nieba, dając z obiektywami o średnicy 50 mm źrenicę wyjściową ok. 4,2 mm, co pozwala na uzyskanie bardzo kontrastowych, ostrych obrazów. Takie parametry pozwalają na skuteczniejsze wyłuskiwanie z tła ulotnych mgiełek obiektów głębokiego nieba, oraz zwiększają zasięg gwiazdowy w porównaniu do lornetek 10×50 (zysk w granicach 0,5–0,8 magnitudo). Przyjrzyjmy się zatem bliżej tej lornetce, często nazywanej Świętym Graalem obserwatora lornetkowego.

Opakowanie i dodatki

Lornetka spakowana jest w kartonik, w którym znajdziemy miękki futerał zamykany na rzep, pasek na szyję oraz oczywiście lornetkę. Sam futerał, o ile ładny w wyglądzie i porządnie wykonany, trudno nazwać ochronnym – mile widziany byłby futerał sztywny, który odpowiednio chroniłby nasz cenny sprzęt optyczny. Wewnątrz futerału metka oznajmia nam, że: Case made in China. Dla pewności, na kartonie widnieje informacja, że: Binoculars: Made in Japan. Pasek jest wygodny, poszerzony na odcinku szyjnym. Futerał nie posiada opcji zawieszenia na pasku, ale został on tak zaprojektowany, że może być noszony wraz z lornetką zawieszoną na pasku.

Zatyczki ochronne na obiektywy są dobrze spasowane z korpusem, choć nieco zbyt płytkie – przy wyjmowaniu lornetki z futerału mają tendencję do zsuwania się z tubusów. Natomiast od strony okularów lornetka nie posiada typowych zatyczek, a raczej deszczochron, który luźno spoczywa na gumowych muszlach ocznych i to tylko wtedy, gdy lornetka znajduje się w pozycji pionowej, czyli np. wisi na szyi obserwatora. W innym przypadku deszczochron spada z okularów. Osobiście obserwuję w okularach korekcyjnych, więc muszle oczne mam na stałe odwinięte, co pozwala deszczochronowi trzymać się nieco pewniej. Na wszelki wypadek jednak dokupiłem zintegrowane, głębokie zatyczki okularowe Opticron, które pasują do serii SE.

Zamiennik deszczochronu

W kartonie znajdziemy również instrukcję obsługi, dokumenty gwarancyjne oraz ulotkę informacyjną o całej serii SE. Nikon daje na lornetki 10-letnią gwarancję.

Korpus
Po opisie skromnych dodatków, przejdźmy do konkretów. Od razu wspomnę, że obcowanie z tą lornetką to czysta przyjemność. Jej stylistyka nawiązuje do klasycznych standardów bez zbędnych udziwnień nie wymuszonych specyfiką konstrukcji optycznej. Lornetka wygląda lekko i smukło, wręcz nieco ascetycznie. Obudowa nie posiada żadnych ostrych krawędzi, nawet elementy mostka są odpowiednio wyprofilowane i zaokrąglone. Właśnie mostek, który jest konstrukcją otwartą, nadaje całości lekkości i swoistego stylu. Klasyczne wzornictwo uzupełnione jest solidną konstrukcją wykonaną ze stopu magnezu, która oklejona jest niezwykle przyjemną w dotyku, antypoślizgową powłoką w kolorze szarym. Faktura ogumowania przypomina skórę i, jak już wspomniałem, jest bardzo przyjazna dla skóry dłoni. Ogumowanie ściśle przylega do korpusu, a wszelkie łączenia wykonane są wręcz idealnie. Całość jest dobrze wyważona, a lornetka świetnie leży w dłoniach, co jest niewątpliwą zaletą wynikającą z dopracowania ergonomii korpusu. Kolorystyka samego mostka wpada w odcień grafitowy. Złote grawerowanie na części mostkowej upewnia nas, że nasz model to Nikon 12×50 5°, natomiast na spodniej części mostka widnieje zabezpieczony indywidualny numer seryjny modelu.

Muszle oczne to kolejny element, który kojarzy się z klasyką – proste, gumowe, z możliwością odwinięcia w przypadku obserwacji w okularach korekcyjnych. Mimo prostego kształtu muszle wygodnie przylegają do oczodołów, a odwinięcie nie powoduje utraty cennych milimetrów wartości eye-relief (odsunięcia źrenicy wyjściowej). W przypadku intensywnego użytkowania lornetki i częstego odwijania muszli ocznych warto pomyśleć o okresowym natłuszczaniu ich, np. wazeliną, by zapobiec ich pękaniu.

Zbliżenie na okulary i pokrętło ostrości. Jedna muszla oczna odwinięta

W przypadku obserwacji astronomicznych ważną kwestią jest możliwość podłączenia lornetki do statywu fotograficznego. W tym przypadku klasyczna konstrukcja Nikona pokazuje swoją słabszą stronę. Lornetka nie posiada gwintowanego gniazda na adapter statywowy, a funkcję łącznika przejmuje drążek centralny (oś centralna) wraz z dedykowanym adapterem Nikona, niestety, dość drogim. Mnie udało się kupić lornetkę wraz z adapterem firmy Docter do serii Nobilem, którego zacisk idealnie pasuje do średnicy drążka Nikonów SE.

Lornetka zamocowana na statywie poprzez adapter Doctera

Zbliżenie na mocowanie klamry adaptera statywowego

Korpusy serii SE nie są ani wypełnione azotem, ani wodoodporne, są natomiast świetnie spasowane i uszczelnione. Wilgoć i kurz nie powinny być zatem dla nich niebezpieczne, choć producent nie daje gwarancji na zanieczyszczenia wewnątrz tych lornetek. Jak dotąd, nawet w warunkach wysokiej wilgotności nie zdarzyło mi się zaparowanie optyki od wewnątrz. Nie ryzykowałbym jednak użytkowania serii SE w warunkach deszczowych. Elementami najbardziej narażonymi na dostęp kurzu i wilgoci są okolice tulejek-prowadnic okularów.

Ponieważ użytkownicy tańszych lornetek narzekają na intensywny zapach ogumowania, wspomnę, że ogumowanie Nikonów SE wydziela delikatną, przyjemną w odbiorze, woń.

Waga samej lornetki to ok. 900 gramów, co jest świetnym wynikiem dla modelu 12×50.

Mechanika
Mechanika lornetki to mechanizm ustawiania ostrości, czyli praca pokrętła ostrzenia, sztywność mostka okularowego, praca rozstawu okularów oraz praca pierścienia mechanizmu korekcji dioptrii w prawym okularze. Pokrętło ostrzenia jest wąskie, co jest kolejnym nawiązaniem do klasycznych rozwiązań, a jego praca jest bardzo pewna i precyzyjna, bez żadnych luzów w całym zakresie obrotu. Pracuje ono z należytym oporem. Osoby przyzwyczajone do szerokich pokręteł znanych z nowszych modeli lornetek mogą mieć na początku pewne problemy z idealnym trafieniem palcem wskazującym w pokrętło „na ślepo”, czyli w czasie obserwacji, ale po nabraniu doświadczenia i wyczuciu lornetki, problem znika. Zakres pracy pokrętła ostrości to nieco mniej niż półtora obrotu, co daje wynik w okolicach 500 stopni. Pozwala to na precyzyjne ustawienie ostrości, ale jednocześnie sprawia, że aby przejechać cały zakres ostrzenia trzeba się nieźle nakręcić.

Mostek okularowy jest sztywny i nie gnie się nawet pod sporym naciskiem. System ostrzenia oparty na pokrętle centralnym pozwala na wykorzystanie lornetki do celów przyrodniczych, a jego kultura pracy zapobiega niepożądanej utracie ostrości w czasie obserwacji astronomicznych.

Korpus z pryzmatami i mostek z drążkiem centralnym

Mostek od przodu

Regulacja rozstawu okularów również jest płynna, a zarazem na tyle sztywna, że nie rozregulowuje się podczas obserwacji. Podziałka rozstawu posiada zakres od 60 do 70 mm, ale faktyczny rozstaw to 53–73 mm.

Pierścień korekcji dioptrii to praktycznie cała obudowa prawego okularu. Pracuje on ze sporym oporem, co pozwala na dokładną regulację i zapobiega przypadkowemu przestawieniu. Zakres korekcji to +/– 4D.

Optyka
Przejdźmy teraz do serca lornetki, czyli do optyki. Miałem do czynienia z wieloma typami i modelami lornetek, ale optyka Nikona to prawdziwe dzieło sztuki. Powłoki FMC widoczne są na wszystkich powierzchniach optycznych. Soczewki obiektywów mienią się zielenią i lekkim fioletem, pryzmaty fioletem, a soczewki okularów łączą zieleń i delikatny fiolet. Wygląda to na przemyślaną kombinację dla uzyskania maksymalnej transmisji, zapewne około 95%. Powłoki są tak skuteczne, że przeglądnięcie się w soczewkach obiektywów jest praktycznie niemożliwe. Widać za to wnętrze lornetki, a właściwie to, co da się dostrzec, bo jest ono bardzo starannie wyczernione i zmatowione, a tubusy są dodatkowo delikatnie karbowane. Okolice pryzmatów zdają się być półmatowe. Okolice źrenic wyjściowych wykazują jedynie bardzo niewielkie pojaśnienia. Z dostępnych mi informacji wynika, że kolimację wykonuje się poprzez regulację obrotu obiektywów na pierścieniach mimośrodowych, co oznacza solidne spasowanie i mocowanie pryzmatów i równa się wysokiej odporności na rozkolimowanie. Mój egzemplarz jest idealnie skolimowany, a powtarzalność jakościowa tej serii jest bardzo wysoka, co praktycznie wyklucza trafienie na egzemplarz rozkolimowany, chyba że jest to lornetka z drugiej ręki po bardzo ciężkich przejściach.

Widok od strony obiektywów wraz z wnętrzem tubusów

Pole widzenia okularów to 60°, co oznacza, że pole wynikowe to 5° (60°/12×). Może nie brzmi to imponująco, ale 60° to wartość bliska ergonomicznemu polu oka ludzkiego, co powoduje, że mamy wrażenie zagłębiania się w obraz bez tzw. „efektu studni”, a pole widzenia lornetki jest komfortowo obejmowane wzrokiem bez konieczności rozglądania się po nim. Wygodę obserwacji pogłębia fakt, że praktycznie całe pole widzenia jest ostre. Za każdym razem, gdy obserwuję tą lornetką, czy to w dzień obiekty ziemskie, czy nocne niebo, mam wrażenie, że przykładam do oczu magiczny instrument, który sprawia, że moje oczy zdolne są powiększać 12×, a pomiędzy nimi a celem obserwacji nie ma dodatkowej optyki!

Odsunięcie źrenicy wyjściowej to 17,4 mm. Obawiałem się, że w połączeniu z klasycznymi muszlami ocznymi, może to być zbyt mało dla okularnika, ale okazało się, że płytkie osadzenie soczewek okularów zapobiega utracie części eye-relief (tak jak w przypadku odwiniętych muszli ocznych, o czym wspomniałem wcześniej) i, mimo dość grubych szkieł w okularach korekcyjnych, mogę objąć wzrokiem całe pole widzenia. Niestety, taki sposób obserwacji nie chroni oczu przed oświetleniem bocznym, które może nieco psuć wrażenia obserwacyjne. Jest to jednak efekt dotyczący wszystkich lornetek.

Widok od strony okularów. Jedna muszla oczna odwinięta

Ze specyfikacji wynika, że minimalna odległość ostrzenia to 7 metrów. Z moich pomiarów wynika, że jest to nieco mniej niż 6 metrów.

Wrażenia obserwacyjne

Nikon 12×50 SE zapewnia wspaniałe przeżycia obserwacyjne. Tu mógłbym zakończyć ten rozdział, bo trudno opisać coś, czego należy doświadczyć osobiście. Ale spróbuję coś dodać.

Pole widzenia jest płaskie i doskonale skorygowane. Dystorsja poduszkowa jest znikoma i widoczna jedynie przy samej krawędzi pola. Aberracja chromatyczna pomijalna, widoczna jedynie na kontrastowych krawędziach obiektów lub przy nieosiowym patrzeniu. Biel jest biała, kolory odwzorowane wiernie. Obraz kontrastowy, ostry, krystalicznie czysty. Optyka jest tak ostra, że nie musimy zastanawiać i wpatrywać się czy poprawnie ustawiliśmy ostrość na obserwowanym obiekcie – jest to oczywiste. Wysoka rozdzielczość pozwala na dostrzeżenie najmniejszych detali dostępnych dla lornetki 12×50. Mamy po prostu świadomość, że wyciskamy z tych parametrów maksimum wydajności.

A czego możemy spodziewać się podczas obserwacji nocnego nieba? Punktowych, ostrych gwiazd w praktycznie całym polu widzenia, wspaniałej ostrej i kontrastowej tarczy Księżyca oraz kontrastu pozwalającego wyłuskiwać mgławice i galaktyki o niskiej jasności powierzchniowej, a te jaśniejsze świetnie odcinają się od tła. Gwiazdy pozbawione są przebarwień, zniekształceń czy flar. Co więcej, lornetka daje nowe możliwości w polowaniach na ciemne mgławice, które, dzięki wysokiej sprawności optycznej Nikona, nagle stają się widoczne. Brak aberracji chromatycznej i wysoki kontrast pozwalają na obserwacje szczegółów tarczy słonecznej (z folią ND5!) takich jak plamy z obszarami cienia i półcienia wraz z ich subtelnymi przejściami oraz pochodnie.

Pamiętam, jak obserwowałem swego czasu Księżyc z przechodzącymi przed jego tarczą chmurami. Piękny, niezapomniany widok, na który składały się: kolorystyka, plastyczność i trójwymiarowość obrazu. Mimo powiększenia jedynie 12×, obserwacje szczegółów tarczy księżycowej przez Nikona zamocowanego do statywu robią na obserwatorze naprawdę duże wrażenie – ostrość i wyrazistość detali przebija jakością nawet większe lornetki. Świetnie skorygowane aberracja chromatyczna oraz balans bieli sprawiają, że przejścia światło-cień przy linii terminatora są ostre i kontrastowe, cienie nie wpadają w fiolet, a kolorystyka oświetlonej powierzchni Księżyca nie jest wyblakła.

Odblaski i duszki są bardzo dobrze kontrolowane. Nawet bardzo jasny obiekt w centrum pola widzenia (np. latarnia) powoduje jedynie jednolitą, naturalną poświatę wokół niego, a w przypadku Księżyca odczuwamy spadek kontrastu wynikający z jasnego tła nieba. Niewielkie odblaski pojawiają się jedynie w przypadku jasnego źródła światła leżącego tuż poza polem widzenia. Patrząc osiowo nie dostrzeżemy także duszków, choć niewielkie pojawiają się w specyficznych warunkach ustawienia oczu względem okularów. Jaskrawe światło tylne nie wprowadza znaczących odblasków w optyce okularów, a te, które się pojawiają, są praktycznie pomijalne. W dzień, lornetka bardzo dobrze spisuje się podczas obserwacji nawet pod bardzo jasne światło, a w warunkach słabego oświetlenia daje wyraźne, jasne obrazy.

Podsumowanie
Mój egzemplarz kupiłem z drugiej ręki (a dokładniej – z trzeciej) mając możliwość osobistego sprawdzenia stanu jego mechaniki i optyki dzięki uprzejmości poprzedniego właściciela, a zakup sprzętu tak wysokiej jakości usprawiedliwia nawet kilkusetkilometrową podróż. Moje podstawowe obawy miały związek z komfortowym odsunięciem źrenicy wyjściowej, gumowymi muszlami ocznymi, brakiem wodoodporności oraz brakiem gniazda na adapter statywowy. Wszystkie te wątpliwości były skutkiem wcześniejszego obcowania z lornetkami o nowszej konstrukcji. Jednak przecież zaczynałem od radzieckiej Tento BPC 10×50, która również nie miała gniazda na adapter statywowy, nie miała regulowanych muszli ocznych i nie była wodoodporna (a nie pamiętam, by kiedykolwiek zaparowała od wewnątrz!).

Już przy pierwszym kontakcie z Nikonem wiedziałem, że to sprzęt wyjątkowy i po prostu nie wypadało go nie kupić. Lornetka oczarowała mnie zarówno wyglądem, mechaniką, jak i właściwościami optycznymi. Okazało się, że bez problemu da się nią obserwować w okularach, adapter statywowy był w zestawie, a brak wypełnienia azotem… nagle przestał mieć jakiekolwiek znaczenie. Lornetka Nikon SE ma pewną dziwną cechę – kiedy raz się ją chwyci w dłonie to nie ma się ochoty jej odłożyć. Staje się jakby częścią obserwatora. Brzmi zachęcająco, prawda? Niestety, mam też przykrą informację – firma Nikon oznajmiła niedawno, że zaprzestaje produkcji serii SE. Oznacza to, że po wyczerpaniu sklepowych zapasów magazynowych pozostanie polowanie na egzemplarze używane. Jak na razie rynek wtórny tych lornetek praktycznie nie istnieje, a jeśli jakieś pojedyncze egzemplarze pojawiają się na giełdach, są one zazwyczaj dostępne w USA. Seria SE nie jest tania, ale świadomie nie podaję tu cen, gdyż osoby nie mające do tej pory styczności z tymi lornetkami mogą się zniechęcić, a ci, którzy mieli możliwość obserwacji nimi, ceny znają i wiedzą, że nie są przesadzone. W przypadku serii SE cena po prostu wynika wprost z jakości sprzętu, a po zakupie, świadomy obserwator nie będzie żałować ani jednej wydanej złotówki.

Nikon 12×50 SE, biorąc pod uwagę właściwości optyczne, centralną regulację ostrości, kompaktowe gabaryty oraz niską wagę, nie ma praktycznie konkurencji. Pod względem optycznym może z nim konkurować Fujinon 10×50 – lornetka o nieco szerszym polu widzenia i świetnej transmisji, ale za to dużo cięższa, bulwiasta i nie tak uniwersalna ze względu na indywidualne ostrzenie dla każdego okularu.

Zakończę stwierdzeniem, że decydując się na zakup Nikona SE, możemy być pewni, że stajemy się posiadaczami lornetki kultowej, o najwyższej jakości optyce zamkniętej w klasycznej konstrukcji porropryzmatycznej. A najlepiej jest przekonać się o tym osobiście, czego wszystkim życzę!








Komentarze

Marek B.

2016-01-03
12:02:58
Dobra recenzja Marcin, no i jak zwykle potrafiłeś ciekawie ją napisać...gratulacje ! Sam się kiedyś zastanawiałem czy lornetka 12x50 ma sens w astro obserwacjach, bo to takie nietypowe parametry... niewiele większa od 10x50. Aby to rozstrzygnąć należałoby ustawić obok siebie 12x50 i 10x50 i zerknąć w niebo. Od wielu lat mam duży sentyment do lornetek /Kronos 26x70, Dekarem 10x50, Deltrintem 8x30/... do nocnego nieba szczególnie cenię sobie Kronosa :)
polaris

[REDAKTOR AN]

2016-01-04
15:47:25
Cześć Marek. Niestety, SE 12x50 nie jest zwyczajną lornetką 12x50 i nie można jej ot tak porównywać do innych 12x50 lub 10x50 :) Można się zastanawiać czo jest lepsze: Nikon EX 10x50 czy Olympus EXPS 12x50, ale SE to inna rzeczywistość i klasa.
Marek B.

2016-01-05
21:44:07
Cześć Marcin... to teraz jeszcze bardziej mnie zaciekawiłeś tym Nikonem 12x50 SE. Pozdrawiam :)
polaris

[REDAKTOR AN]

2016-01-08
18:11:16
Zapraszam na wspólne obserwacje :)

Możesz dodać swój komentarz po zalogowaniu.


Wszystkie prawa zastrzeżone / All rights reserved
Copyright © by Astronoce.pl | Design & Engine by Trajektoria